Wszystko zaczęło się od Rozporządzenia ministra rolnictwa, które obniża stawki za pracę weterynarzy z 45,5 zł do 15 zł za wizytę w gospodarstwie rolnym. Masowe odstąpienie od umów powoduje realną groźbę, że badania każdej sztuki mięsa w uboju będzie musiała dokonywać Inspekcja Weterynaryjna sama. Nie trzeba chyba dodawać, że to wpłynie bezpośrednio na wydłużenie czasu oczekiwania na badanie i jednocześnie sparaliżuje handel mięsem. Lekarze weterynarii zastrzegają, że jeśli nie uda się podwyższyć ich stawek za pracę na przyszły rok, odstąpienia od współpracy będą jeszcze liczniejsze, co może przyczynić się do pogłębienia chaotycznej sytuacji. Jak wyjaśnił Tadeusz Nalewajk, wiceminister rolnictwa wyjaśnił, opłaty zostały zmniejszone w związku z realizacją programu zwalczania choroby Aujeszkyego (musi być przebadane 100 proc. trzody chlewnej). Zmiana ta ma polegać na zróżnicowaniu i urealnieniu opłat w zależności od ilości badanych zwierząt.