środa, 04 maj 2011 07:48

Otwarcie rynków pracy – masowej migracji nie będzie

Napisała
Oceń ten artykuł
(1 Głos)

Żadnego zalewu, tsunami czy naporu. Austria i Niemcy, które 1 maja w końcu otworzyły swoje rynki pracy dla nowych państw Unii nie powinny spodziewać się masowego napływu pracowników. Zdaniem europosłów migranci zarobkowi ze wschodu Europy pomogą wypełnić luki na rynkach pracy. - Mija strach przed pracownikami z nowych krajów UE - zaznacza Bogusław Sonik z Europejskiej Partii Ludowej. A niemiecka posłanka Nadja Hirsch (Liberałowie) żałuje, że Niemcy nie otworzyły swojego rynku pracy wcześniej.


Po rozszerzeniu Unii Europejskiej w 2004 r. Wielka Brytania, Irlandia i Szwecja od samego początku otworzyły się na pracowników z nowych krajów członkowskich. W kolejnych latach następne kraje decydowały się otwarcie rynków pracy. Jako ostatnie zrobiły to Austria i Niemcy. Oba kraje wykorzystały maksymalny siedmioletni okres przejściowy zapisany w traktacie akcesyjnym. Komisja Europejska uspokaja - migracje zarobkowe nie były masowe i teraz też nie należy się spodziewać nadmiernego zainteresowania pracą w Niemczech czy Austrii.

To ważny znak
Dla polskiego deputowanego Bogusława Sonika otwarcie rynków pracy w Austrii i Niemczech to koniec pewnej ery. - W końcu nowe państwa są traktowane na równi ze starymi. To ważny znak z politycznego punktu widzenia - podkreśla Sonik. Według niego choć niektóre kraje obawiały się skutków tego otwarcia, to te obawy się nie sprawdziły, a Unia skorzystała na nowych pracownikach. - Specjaliści z Polski wypełnili luki na rynkach pracy - zaznacza Sonik. Polacy najbardziej byli poszukiwani w takich sektorach jak rolnictwo, hotelarstwo, ochrona zdrowia czy informatyka.

Teraz nam brakuje fachowców
Zdaniem Sonika imigranci wracający do kraju są doceniani przez pracodawców w Polsce. - Mają inne podejście do pracy - zauważa polski deputowany. Migracje po rozszerzeniu UE miały jednak też negatywny wpływ na polską gospodarkę. - Teraz to nam brakuje fachowców. Musimy zmienić sposób nauczania - dodaje Sonik.

Szansa dla innego kraju
Zdaniem niemieckiej deputowanej Nadji Hirsch otwarcie przez Niemcy rynku pracy to duża szansa dla jej kraju. - Brakuje nam wykwalifikowanych pracowników - podkreśla. I przypomina badania, z których wynika, że populacja w wieku produkcyjnym zmniejszy się w Niemczech do 2025 r. aż o 6,5 mln osób. - Tego nie uda nam się nadrobić lepszą edukacją, zwiększeniem zatrudnienia kobiet, wydłużeniem wieku emerytalnego. Potrzebujemy pracowników z innych krajów i powinniśmy otworzyć nasz rynek pracy zdecydowanie wcześniej - argumentuje Hirsch.

Odcięte możliwości
Zostały jeszcze dwa nowe kraje UE, których dotyczą restrykcje - Rumunia i Bułgaria. Te państwa wstąpiły do Unii w 2007 r. i kraje członkowskie mogą stosować ograniczenia w dostępie do rynku pracy do 2013 r. Takie restrykcje wciąż utrzymuje 10 państw Unii (Polska nie jest w tym gronie). - To nieuzasadnione, że po czterech latach członkostwa w UE ciągle obowiązują nas ograniczenia - mówi rumuńska europosłanka Corina Crețu. Według niej utrzymanie barier utrudni Europie wyjście z kryzysu ekonomicznego. - Doświadczenie pokazuje, że obawy przed napływem pracowników z Rumunii są przesadzone. Dwa miliony Rumunów już mieszka w różnych krajach Unii, w samych Niemczech jest ich 100 tys. - przypomina Crețu.

Źródło: europarl.europa.eu Parlament Europejski (maj 2011)

 

Skomentuj

Upewnij się że wpisałeś (*) wymagane informacje we wskazanym miejscu.\nPodstawowy kod HTML jest dozwolony.